Spódnica | Sweter | Buty | Torebka | Naszyjnik
Kabocha no nimono (gotowana dynia)
カボチャの煮物
Dynia, tak samo jak w Polsce, bardzo często pojawia się w japońskiej kuchni jesienią. Ten przepis to klasyczne “nimomo”, czyli tak zwana potrawa gotowana w sosie sojowym, z dodatkiem mirin, cukru i soli. (proporcje z przepisu – lub ich modyfikacje, można wykorzystać do przygotowania innych gotowanych potraw, np. kalmarów z ziemniakami itp.)
Japończycy w swojej kuchni często stosują metodę otoshibuta– (dosł. opuszczona pokrywka) – pokrywki przylegającej bezpośrednio do gotowanych produktów. Zazwyczaj jest to drewniana pokrywka mniejsza od średnicy garnka. Można ją także zrobić z papieru do pieczenia lub folii aluminiowej. Dzięki jej zastosowaniu para z gotującej się potrawy krąży bliżej, a danie zyskuje intensywniejszy smak i lepszy aromat.
Składniki:
400 g dyni hokkaido lub kabocha
25g cukru
1/2 łyżeczki soli
30 ml mirin
30 ml sosu sojowgo
1 łyżeczka czarnych ziaren sezamu
Dynię należy umyć, usunąć z niej pestki i pokroić ze skórą na mniej więcej trzy centymetrowe kawałki. Okroić wszystkie krawędzie każdego kawałka – dynia lepiej wtedy absorbuje smaki z wywaru, nie rozpada się podczas gotowania ale również ładniej wygląda (Japończycy nazywają to fazowaniem).
Przygotowaną dynię ułożyć skórką do dołu w szerokim garnku lub głębszej patelni w jednej warstwie. Zalać zimną wodą, tak aby była w całości zanurzona (tylko zanurzona) i zagotować. Zebrać szumowiny, zmniejszyć ogień na mały, dodać cukier i podgotować. Po chwili posolić dynię i przykryć ją dokładnie płatem papieru do pieczenia o średnicy garnka lub patelni (tzw. opuszczaną pokrywką, po japońsku otoshibuta). Kiedy płyn zredukuje się mniej więcej 20 – 30%, dodać mirin i sos sojowy, gotować na bardzo małym ogniu przez kolejnych kilka minut. Dynię należy ostudzić w pozostałym wywarze, a następnie delikatnie wyjmować łyżką cedzakową. Podawać posypaną sezamem.
Uwaga: podczas gotowania dyni nie mieszać, aby nie popękała.
Uwaga: W nimono ważna jest kolejność dodawania składników i czas gotowania (aby składniki się nie rozpadły, lub nie były za twarde).
Onigiri (kanapki ryżowe),
おにぎり
Doskonała i wygodna na wynos bądź katering alternatywna dla kanapek.
Ryż japoński krótkoziarnisty ugotowanysólnoridowolne dodatki: furikake, ryba lub kurczak teriyaki, umeboshi, gomashio (sezam z solą)
Sól wsypujemy do jednej miseczki, do drugiej wlewamy zimną wodę. Zwilżamy dłonie, rozcieramy na nich sól. Bierzemy garść ryżu (najlepiej jeszcze ciepłego) i formujemy trójkątne kanapki, tak by nie były za ścisłe, ale i się nie rozpadały.
Na jeden z brzegów zakładamy płatek nori – dla smaku i aby łatwiej było kanapkę zjeść. Do środka możemy włożyć kawałki łososia, kurczaka lub nawet sałatki z tuńczyka z majonezem albo doprawić ryż np. Gomashio czy gotową posypką furikake.
Chcesz przygotować wyjątkowy deser na niezapomniany wieczór?
Zobacz jak przygotować mus truskawkowy. To prawdziwy Sex on a plate 🙂
Robi się coraz cieplej, dlatego – szczególnie po wyczerpującym treningu – będziemy potrzebowali orzeźwienia. Jako danie wychładzające, ale i odbudowujące nasze makro- i mikroskładniki po wysiłku, magazyn „M jak mężczyzna” poleca hiszpańską zupę gazpacho, ale w wersji japońskiej.
Wideo możecie obejrzeć pod linkiem >>> KLIK <<<
Znacie komosę? Na wsiach nazywana jest czasem lebiodą. Najpopularniejsza w Polsce jest komosa biała. To takie zielsko. Nie mylić z komosą ryżową quinoa! Wyobraźcie sobie, że zielsko komosa jest jadalne i smaczne. Jedzenia komosy nauczyła mnie moja przyjaciółka Nepalka.
Podobno jadano ją też w Europie, szczególnie w czasie głodu i niedostatku, podczas I i II WŚ. Tu możecie poczytać więcej o komosie >>> KLIK <<<
W moim ogródku niestety często coś co posiałam czy zasadziłam, nie wyrasta… natomiast komosa i mniszek lekarski rosną sobie nie wysiewane, nie podlewane i nie pielone, tak po prostu! A więc od wiosny korzystam z tych jadalnych darów natury. Z liści mniszka robię wyborne sałatki, z kwiatów miodek, a z komosy curry. Właśnie nazbierałam w ogródku spory pęczek!
Najlepsza jest młoda komosa, taka do 10 centymetrów. Większa też się nada, ale wtedy lepiej oderwać liście a twarde łodyżki wyrzucić. Moja komosa była malutka, więc wykorzystam ją w całości.
Zrobię z niej cudownie aromatyczne curry inspirowane Indiami. Jest przepyszne, a wystarczy wrzucić wszystko do garnka i gotowe. W wersji wegańskiej, źródłem białka w tym curry jest ciecierzyca. I tu musicie pamiętać, aby ją zamoczyć na kilka godzin, a potem gotować przez ok. 1 godzinę.
Na bardzo mocno rozgrzany olej wrzucamy ziarna kuminu, smażymy przez minutę, aż staną się aromatyczne. Dodajemy drobno posiekaną cebulę, czosnek, kurkumę, chilli w proszku i przyprawę curry. Smażymy mieszając, cebulka musi się dobrze usmażyć, potrwa to jakieś 5-6 minut. Potem dodajemy ugotowaną i odcedzoną ciecierzycę oraz 1 łyżkę soli, pomidory, przecier pomidorowy. Zalewamy wodą i gotujemy pod przykryciem ok. 30 minut, aż pomidory utworzą sos.
Na koniec wkładamy umytą i pokrojoną komosę, gotujemy jakieś 5 minut aż zmięknie i doprawiamy solą, można też odrobiną ksylitolu do smaku. (Ja lubię słone, stąd na koniec dosoliłam jeszcze jedną łyżką). Podajemy z ryżem albo chlebkami, np. naan lub roti.
Razem z Danielem przedstawiamy Wam kolejny odcinek programu M jak Mężczyzna. Tym razem pokazujemy w jaki sposób możemy oczyścić nasz organizm. Co za tym idzie – ta metoda jest idealna na walkę z chorobą dnia wczorajszego (czyt. kaca).
Miłego oglądania i krótkiego chorowania 🙂
Wideo możecie obejrzeć pod linkiem >>> KLIK <<<
Szparagi bardzo długo były nieobecne na polskich stołach, ale teraz coraz częściej pojawiają się w przepisach blogosfery kulinarnej. Szparagi bez większego problemu kupimy na targach czy w popularniejszych sieciowych marketach. Ja nie mam z tym większego problemu, bo szparagi rosną u mnie w ogrodzie. Posadzili je jeszcze poprzedni właściciele, a co najciekawsze – w ogóle ich nie pielęgnuję, a są naprawdę śliczne i okazałe. Zobaczcie sami:
Mając takie śliczne szparagi możemy z nich coś wyczarować. Razem z Panem A. usmażyłam pyszny stir fry z kurkumą. Jeśli pierwszy raz słyszysz tę nazwę – nie martw się! Jesteśmy tu po to, by uczyć się nowych rzeczy. Smażenie stir fry jest to sposób przygotowywania potraw, który przywędrował do nas oczywiście z Azji. Jest to zdrowsza wersja smażenia, ponieważ potrawy nie są nasączone tłuszczem i nie zawierają panierek, które są tak bardzo popularne w naszej kulturze kulinarnej.
Co powinniśmy przygotować?
Oczyszczonego i pokrojonego kurczaka solimy (1/2 łyżki soli), odstawiamy. Szparagi myjemy i kroimy na ok. 4-centymetrowe kawałki. Obieramy i kroimy na większe kawałki czosnek i cebulę, a następnie ścieramy na tarce imbir.
Kiedy wszystko mamy gotowe „pod ręką”, rozgrzewamy olej. Na gorący olej wrzucamy cebulę, imbir oraz kurkumę. Wiecie, że wszystkie właściwości zdrowotne kurkumy wydobywamy podgrzewając ją w oleju? Dlatego dodaję ją bezpośrednio do oleju! Kiedy cebula nabierze złotego koloru, wrzucamy czosnek, trzeba uważać, żeby się nie spalił, bo będzie gorzki. Chwilę później możemy dodać kurczaka.
Wtedy trzeba przykryć wok/patelnię na ok. 2 minuty, po tym czasie dodajemy szparagi, po minucie pomidory. Po dodaniu pomidorów smażymy tylko minutę, doprawiając pozostałą solą i sosem sojowym. Podajemy z ryżem. Smacznego.
3 śliczne malutkie bakłażany odnalezione w lodówce. Postanowiłam zrobić z nich japońskie popularne danie: nasu miso dengaku なす味噌田楽, czyli bakłażany zapiekane ze słodko-słonym sosem miso. Zapewniam, że kto raz spróbuje tego dania, zakocha się w nim bez pamięci.
Bakłażany i pasta miso to para idealna, no po prostu jak pomidory i bazylia, wiecie o czym mówię? Pamiętajcie, że są różne pasty miso. Na bazie soi, ale też czasami z dodatkami ryżu czy jęczmienia (to ważna informacja dla osób na diecie bezglutenowej, bo jęczmień zawiera gluten). W zależności od użytych zbóż i czasu fermentacji, mamy:
Jako ciekawostka powiem Wam, że w 2002 roku widziałam w japońskiej TV program na temat Hatcho miso i chociaż minęło tyle lat, pamiętam go dokładnie, a wiecie dlaczego? W programie pokazano pracownice tejże przetwórni. Każda z nich, bez wyjątku, miała cerę jak pupcia niemowlaka! I wyglądały o 10-15 lat młodziej. Szokujące, prawda? Nie tylko pastę miso jadały, ale i robiły z niej maseczki na twarz, więc jeżeli zdobędziecie organiczne miso czerwone, to możecie się nim okładać do woli. Myślę, że ten program zadecydował o tym, że przekonałam się do smaku czerwonego miso. Chciałam wyglądać 15 lat młodziej, he he! W każdym razie, miso jadam regularnie.
Na pierwszą przygodę z pastą miso polecam zakup jasnej (czyli białej – shiro miso). Najbardziej znane miso jasne to Shinshu miso, produkowane w prefekturze Nagano, a że Nagano nazywało się kiedyż Shinshu stąd nazwa. A kiedy już kupicie miso, to polecam zrobienie tych baklażanów. W połączeniu z ryżem to mój idealny lunch wegański.
Nasu miso dengaku
Bakłażany myjemy i przekrawamy wzdłuż na pół. Japończycy są estetami i aby ładnie bakłażan zaserwować, nie obcinają łodyżki. Bakłażany moczymy w zimnej wodzie przez kilka minut, aby usunąć goryczkę, po czym bardzo dokładnie wycieramy w papierowy ręcznik. nakłuwamy wykałaczką skórkę w kilku miejscach, aby nie pękła podczas smażenia oraz robimy nacięcia między skórką a miąższem, możemy też naciąć miąższ, wtedy sos łatwiej wniknie do środka.
I teraz są 2 drogi: albo smarujemy bakłażany delikatnie olejem i zapiekamy w piekarniku miąższem do góry w 180 stopniach przez kilka minut pod grilem, albo smażymy przez ok. 4 minuty w głębokim oleju temp. 170 stopni. Ja oczywiście smażę :-). Po wstępnym usmażeniu lub upieczeniu, smarujemy miąższ sosem miso i wstawiamy bakłażany na kolejne 4 minuty do piekarnika pod grill. Po upieczeniu posypujemy uprażonymi ziarnami sezamu. Smacznego.
P.S.
A tak wyglądają bakłażany przed zapiekaniem: